gowa big alfa2

Grafiką użytkową zajmuje się od 1989 i był to od razu start multimedialny. Projektowałem oprawę graficzną dla zbioru „Wiersze żebrane” Jacka Giszczaka, gdzie wykorzystałem tematycznie zestawione z poezją swoje fotografie. To dążenie do wielowymiarowej wypowiedzi w projektowaniu graficznym zostało mi do dzisiaj, wykonuję:

  • Strony internetowe.
  • Logotypy wraz z podstawową księgą znaku.
  • Systemy identyfikacji wizualnej.
  • Druki wszelkiego typu; katalogi, raporty roczne, plakaty, ulotki.
  • Fotografię reklamową, pejzażową i reportażową.
  • Film, dokumentalny i reportaż także kliparty reklamowe.  

 

 

Posesjonata

posesjonata nag

Prezentuje zdjęcia do których mam olbrzymi sentyment!
Był rok bodaj 1984 lub 85 stan wojenny. Nie było zmiłuj dla "niebieskich ptaków" trzeba było pracować... znalazłem się nagle w roli gospodarza domu. Niezwykłe doświadczenie.
Budynek w jakim żyłem niemal od urodzenia nagle okazał się inny!
5 10 codziennie ta sama tramwajarka idzie do pracy.
5 25 ten sam gość z tym samem wózkiem z mlekiem
5.40 sąsiad do pracy
6.00 ojciec kolego po makulaturę na zaplecze sklepu papierniczego. Pytam dlaczego Pan to robi -nudzę się! CoO mam cały dzień robić a to jakieś zajęcie. świat jakiego wcześniej nie znałem, nie zauważałem.
Pomyślałem, zrobię z tego jakiś proces, wystawę... 
Nazwałem to "Posesjoanta", zacząłem zbierać dziwne przedmioty, Wlaźlik namówił mnie na te fotografie, zresztą On je robił.
Potem rozpłynęło się to w codzienności, pomysł zamarł..ale mam do niego duży sentyment.
Eksplodowała Gra w abstrakcję, dlatego kilka fotek z pierwszych Gier z Beatą. Dorby rok, w sumie, dobry czas. Nieszwykłe doświadczenia.

Moja opowieść o mnie...

mojStartUp

Istnienie żadnego z nas nie rozpoczyna się w dniu urodzin. Wcześniej rodzą się nasi dziadkowie, potem rodzice. Zachodzą też wydarzenia mające istotny, czasem wręcz kluczowy, wpływ na nasze istnienie. Takim wydarzeniem w moim istnieniu był wyjazd ojca na Wschód. A dokładnie Jego udział w Komisji Indochińskiej; działał w Kambodży, Korei, Laosie, Wietnamie. Bywał w Chinach.

Mistrzowski album

 Qi Baishi moj Mistrz

Wychowałem się wśród wysokiej kultury wschodu. Szczególnie ukochałem album malarstwa, długą papierową wstęgę złożoną w harmonijkę, na każdej stronie delikatny i cudowny obraz. Niewiele wiem o mistrzu, tworzącym te dzieła, zwłaszcza że wszelkie informacje pisane są bodaj po mandaryńsku.

Jednak same dzieła głęboko wpisały się w moją pamięć, jak później zrozumiałem- nie tylko estetyczną, ale także filozoficzną. Nauczały mnie odbierać i oceniać wszechświat według zasady, że wszystko, każde źdźbło trawy opowiada całą prawdę o kosmosie. Trzeba jedynie dobrze i uważnie patrzyć.